Witam!
Mąż stara się o przerwę w karze. Opisze pokrótce swoją sytuację bo oszaleje.
Mamy czwórkę dzieci, dwójka dzieci niepełnosprawnych z orzeczeniami w między czasie kiedy odbywa karę pozbawienia wolności okazuję się że dzieci które myślałam że prawidłowo się rozwijają nie rozwijają się. Terapie i opinie z poradni psychologiczno pedagogicznej. Jestem sama nie mam pomocy z nikąd dzieci uczęszczają do przedszkola integracyjnego i szkoły specjalnej a najmłodsza córeczka jest ze mną. Nie ma miejsc w żłobku. Wszystko jest na moich brakach. Mało tego robię jako opiekun w busie swych dzieci i co dzień patrząc jakie temperatury przed nami i za nami z dwuletnim dzieckiem jestem na dworze od 6 z groszem. Nie brakuje mi pieniędzy ale nikt nie chce podjąć się w pomocy przy dzieciach. Samo chodzenie na terapię nie rozwiązuje mojego problemu dodam że w miedzy czasie wyremontowałam ale nie dokońca mieszkanie łazienka to stan okropny rury na wierzchu i w ogóle masakra. Finansowo nie stoje źle, ale co z tego jak i tak jestem sama z problemem i kłopoty moje nawarstwiają się. Jestem naprawde sama chodzę wszędzie z tymi dziećmi jak pielgrzymka. Kuratorka w wywiadzie potwierdziła wszystko ze jestem sama nie mam pomocy znikąd, Ujęła że nie zależy mi na jego pieniądzach chcę aby poprzez pracę na zewnątrz pomógł sobie w spłacie ludzi poszkodowanych. Dodam że prace mu załatwiłam i promesę dostałam wraz z resztą dokumentów,
Wszyscy mówią że wyjdzie ale wiecie jak to jest. Im bardziej mówią że wyjdzie tym bardziej boję się rozczarowania że jednak nie wyjdzie.
Proszę o jakąś odpowiedź. Dziękuję pieknie.
Mąż stara się o przerwę w karze. Opisze pokrótce swoją sytuację bo oszaleje.
Mamy czwórkę dzieci, dwójka dzieci niepełnosprawnych z orzeczeniami w między czasie kiedy odbywa karę pozbawienia wolności okazuję się że dzieci które myślałam że prawidłowo się rozwijają nie rozwijają się. Terapie i opinie z poradni psychologiczno pedagogicznej. Jestem sama nie mam pomocy z nikąd dzieci uczęszczają do przedszkola integracyjnego i szkoły specjalnej a najmłodsza córeczka jest ze mną. Nie ma miejsc w żłobku. Wszystko jest na moich brakach. Mało tego robię jako opiekun w busie swych dzieci i co dzień patrząc jakie temperatury przed nami i za nami z dwuletnim dzieckiem jestem na dworze od 6 z groszem. Nie brakuje mi pieniędzy ale nikt nie chce podjąć się w pomocy przy dzieciach. Samo chodzenie na terapię nie rozwiązuje mojego problemu dodam że w miedzy czasie wyremontowałam ale nie dokońca mieszkanie łazienka to stan okropny rury na wierzchu i w ogóle masakra. Finansowo nie stoje źle, ale co z tego jak i tak jestem sama z problemem i kłopoty moje nawarstwiają się. Jestem naprawde sama chodzę wszędzie z tymi dziećmi jak pielgrzymka. Kuratorka w wywiadzie potwierdziła wszystko ze jestem sama nie mam pomocy znikąd, Ujęła że nie zależy mi na jego pieniądzach chcę aby poprzez pracę na zewnątrz pomógł sobie w spłacie ludzi poszkodowanych. Dodam że prace mu załatwiłam i promesę dostałam wraz z resztą dokumentów,
Wszyscy mówią że wyjdzie ale wiecie jak to jest. Im bardziej mówią że wyjdzie tym bardziej boję się rozczarowania że jednak nie wyjdzie.
Proszę o jakąś odpowiedź. Dziękuję pieknie.